W języku potocznym coraz częściej słyszymy określenia takie jak „narcyz”, „toksyk”, „borderline” czy „depresja”. W social mediach nietrudno znaleźć listy objawów, które rzekomo pozwalają rozpoznać u siebie czy u innych zaburzenie osobowości. Problem w tym, że tak podane opisy działają trochę jak horoskop – każdy znajdzie w nich coś, co brzmi znajomo.
Warto wiedzieć, że wszystkie cechy przypisywane zaburzeniom osobowości są po prostu komponentami ludzkiej natury. Każdy z nas bywa czasem zależny, unikowy, narcystyczny czy impulsywny. Różnica między „cechą” a „zaburzeniem” nie polega na zerojedynkowej ocenie jej istnienia tylko na jej nasileniu, sztywności i konsekwencjach w codziennym życiu.
Mamy sporo badań, które pokazują, jak często diagnozowane są zaburzenia osobowości, oto kilka z nich. Metaanaliza obejmująca dane z całego świata wskazuje, że średnio 7–9% dorosłych spełnia kryteria przynajmniej jednego zaburzenia osobowości (Winsper i in., 2020). Podobne wyniki przyniosły badania w Polsce – w reprezentatywnej próbie ponad tysiąca osób około 9% spełniało kryteria zaburzenia osobowości, najczęściej jednak obsesyjno-kompulsyjne a dopiero później narcystyczne czy borderline (Gawda, Czubak, 2017).
Inne źródła podają, że w polskiej populacji około 12% dorosłych ma nasilone cechy osobowości określane w diagnostyce jako „patologiczne wymiary” (Cieciuch, 2022). To ważne rozróżnienie: mówimy o wymiarach cech, które mogą być obecne u wielu osób, ale dopiero ich skrajne natężenie, utrwalenie i wpływ na funkcjonowanie pozwalają mówić o zaburzeniu.
Coraz częściej psychologia odchodzi więc od prostego podziału „jest – nie ma”, a proponuje myślenie wymiarowe. Badania (np. Monaghan i in., 2023) podkreślają, że osobowość rozwija się na kontinuum – od cech typowych do skrajnych i utrudniających życie. Takie podejście nie tylko lepiej oddaje rzeczywistość, ale też zmniejsza stygmatyzację. Kiedy rozumiemy, że wszyscy poruszamy się na tym samym kontinuum, łatwiej nam patrzeć na siebie i innych z większą uważnością, a nie przez pryzmat krzywdzących etykiet.
Profesjonalna diagnoza a internetowe „samodiagnozy”
W sieci diagnoza bywa sprowadzana do prostych checklist: „jeśli przejawiasz TO zachowanie, jesteś toksyczny”. Profesjonalna diagnoza wygląda zupełnie inaczej – to proces, a nie pojedyncze, wybiórcze zachowania czy cechy, które przejawiamy.
Rzetelna diagnoza obejmuje:
- Wywiad kliniczny – poznanie historii życia, kontekstu i aktualnych trudności.
- Obserwację – uważne przyglądanie się temu, jak dana osoba funkcjonuje tu i teraz.
- Narzędzia diagnostyczne – testy i kwestionariusze pozwalające ocenić nasilenie cech w porównaniu do norm.
- Analizę kryteriów – zgodnie z ICD-11 czy DSM-5, które jasno określają, kiedy cecha staje się zaburzeniem.
Ważne jest też to, że diagnoza nie zawsze kończy się „etykietą”. Czasem wskazuje tylko trudności w funkcjonowaniu albo obszary wymagające pracy, ale niespełniające kryteriów zaburzenia.
Dlaczego etykietowanie szkodzi?
Używanie terminów takich jak „narcyz”, „toksyk” czy „depresja” w codziennym języku spłyca ich znaczenie. Krzywdzi innych – bo sprowadza ich do etykiety. Krzywdzi też nas – bo jeśli każdą trudną emocję czy zachowanie uznamy za zaburzenie, przestajemy rozumieć, że to po prostu część człowieczeństwa.
Badania pokazują, że patrzenie na osobowość w kategoriach kontinuum sprzyja zrozumieniu i obniża stygmatyzację (Stricker i in., 2023). Zamiast dzielić świat na „normalnych” i „zaburzonych”, lepiej pamiętać, że wszyscy jesteśmy mieszanką różnych cech.
Więcej zrozumienia, mniej etykiet
Profesjonalna diagnoza psychologiczna to narzędzie, które pomaga lepiej zrozumieć siebie i swoje funkcjonowanie. To proces wymagający wiedzy, doświadczenia i odpowiednich narzędzi – a nie lista w social mediach.
Internetowe uproszczenia mogą brzmieć atrakcyjnie, ale w rzeczywistości utrudniają zrozumienie i tworzą niepotrzebne podziały. Tymczasem każdy z nas jest po prostu zbiorem cech – podobnych do tych, które opisuje psychologia kliniczna, ale w różnym nasileniu i w różnych konfiguracjach. Dlatego tak ważne jest, by zamiast etykietowania wybierać zrozumienie – siebie i innych.
Bibliografia
Cieciuch J. (2022). Pomiar zaburzeń osobowości w systemie diagnostycznym – adaptacja PiCD. Psychiatria Polska, 56(3), 475–489.
d’Huart, E., et al. (2022). Prevalence and 10-Year Stability of Personality Disorders: A Longitudinal Study. Frontiers in Psychiatry, 13, 840678.
Gawda, B., & Czubak, K. (2017). Prevalence of Personality Disorders in a General Population Among Men and Women. Psychiatry and Clinical Neurosciences, 71(7), 523–530.
Monaghan, C., et al. (2023). Dimensional models of personality disorders: Challenges and related opportunities. Frontiers in Psychiatry, 14, 1098452.
Stricker, J., et al. (2023). Associations of continuum beliefs with personality disorder stigma. Frontiers in Psychology, 14, 11343845.
Winsper, C., et al. (2020). Prevalence of personality disorders in the community: A global systematic review and meta-analysis. British Journal of Psychiatry, 216(2), 69–78.


