loader image

Nie każdemu służy gonitwa za kolejnym doświadczeniem

Nie każdemu służy gonitwa za kolejnym doświadczeniem

Niektórzy z nas ciągle próbują czegoś nowego. Uczą się kolejnych języków, zmieniają kierunki, testują pomysły, rzucają się w nieznane. Inni – wolą znajome rytuały. Cenią przewidywalność, domowe zwyczaje, znane miejsca. Nie dlatego, że się boją. Tylko dlatego, że to im wystarcza.

W świecie, który nieustannie mówi „rozwijaj się”, „nie stój w miejscu”, „wychodź ze strefy komfortu” – może się wydawać, że potrzeba prostoty to jakiś defekt. Że jeśli nie ciągnie nas do nowych doświadczeń, to coś z nami nie tak. Tymczasem to, jak reagujemy na nowość, zmienność, wielość bodźców – to nie przypadek. To jedna z podstawowych cech naszej osobowości. I każdy ma ją na innym poziomie.

Psychologia nazywa tą cechę „otwartością na doświadczenie”. To jeden z pięciu głównych wymiarów osobowości opisanych w modelu Wielkiej Piątki – obok ekstrawersji, ugodowości, sumienności i neurotyzmu. Osoby wysoko otwarte są ciekawe świata, refleksyjne, twórcze. Często wybierają zawody związane z nauką lub sztuką. Lubią myśleć o rzeczach z różnych perspektyw, drążyć, odkrywać nowe idee. Ale to nie zawsze oznacza podróże czy skrajne zmiany. Otwartość może objawiać się „w głowie” – jako potrzeba pobudzenia poznawczego – czyli w sposobie rozumienia świata, niekoniecznie w liczbie paszportowych pieczątek.

Z kolei osoby z niskim poziomem otwartości na doświadczenie często wybierają znane ścieżki. Są bardziej praktyczne, konkretne, przywiązane do porządku i rutyny. I wcale nie znaczy to, że ich życie jest uboższe. Wręcz przeciwnie – wiele z tych osób doświadcza większego spokoju, satysfakcji i sensu właśnie dlatego, że nie muszą stale czegoś zmieniać.

Otwartość – jak każda cecha – nie jest wartością samą w sobie. Nie jest ani dobra, ani zła. To sposób bycia, który ma swoje konsekwencje. Osoby wysoko otwarte są bardziej elastyczne poznawczo, lepiej radzą sobie z niejednoznacznością, ale częściej też się nudzą, męczą monotonią, bywają mniej konsekwentne w działaniu. Osoby mniej otwarte wolą jasno zdefiniowane zadania, znane środowiska, stabilność – i dzięki temu mogą doświadczać życia w sposób bardziej osadzony.

Warto o tym pamiętać, zwłaszcza wtedy, gdy czujemy, że nie nadążamy. Gdy porównujemy się z tymi, którzy zawsze „coś robią” – kursy, projekty, podróże, zmiany. Może nie nadążamy dlatego, że nasz mózg nie potrzebuje tylu bodźców. I może to nie jest znak, że trzeba się „zmienić” – tylko, że trzeba przestać wymagać od siebie rzeczy, które nie są nasze.

Co ciekawe, otwartość na doświadczenie – mimo, że często wiąże się z bogatym życiem wewnętrznym – nie jest najważniejszym predyktorem szczęścia. W badaniach nad subiektywnym dobrostanem zdecydowanie silniejszy związek z satysfakcją z życia wykazują inne cechy Wielkiej Piątki, min. niskie nasilenie neurotyczności, wysoka ekstrawersja i sumienność (Steel i in., 2008; Anglim i in., 2020). Otwartość ma znaczenie – ale umiarkowane. Można być osobą głęboko refleksyjną i jednocześnie wiecznie niespełnioną. Można też mieć życie uporządkowane i zwyczajne – i naprawdę czuć się dobrze.

To pokazuje coś ważnego. Że nie musimy być tacy, jak oczekuje świat. I że nie każdy rozwój musi polegać na eksploracji nowych terenów. Dla jednych rozwój to kolejne książki, szkolenia, wyzwania czy podróże. Dla innych – powtarzalność, która daje poczucie spełnienia i zadowolenia. I jedno, i drugie jest w porządku.

Nie każdy musi stale poszerzać horyzonty. Czasem wystarczy cieszyć się tym, co już znane. I wiedzieć, że to jest ok.


Źródła i inspiracje:

  • Anglim, J., Horwood, S., Smillie, L. D., Marrero, R. J., & Wood, J. K. (2020). Predicting psychological and subjective well-being from personality: A meta-analysis. Psychological Bulletin, 146(4), 279–323. https://doi.org/10.1037/bul0000226
  • Steel, P., Schmidt, J., & Shultz, J. (2008). Refining the relationship between personality and subjective well-being. Psychological Bulletin, 134(1), 138–161. https://doi.org/10.1037/0033-2909.134.1.138