Szeroko rozumiany samorozwój to od dłuższego czasu temat modny.
Kontrowersyjny.
Na czasie.
Mający tyle samo zwolenników co przeciwników.
Z racji mojej działalności, również i mi bliski.
Śledzę w sieci to, co w temacie ważne i wartościowe, przez co „ciasteczka” postrzegają mnie jako grupę docelową.
I tak właśnie dopadła mnie refleksja…
Bo gdy wezmę pod uwagę, że przeciętny zainteresowany tematyką samorozwoju, nie ma wiedzy potrzebnej do weryfikacji bombardujących go treści na te wartościowe i te nazwijmy to… „obiecujące” to zaczynam się złościć…
Bo myślę sobie, że po takim bombardowaniu webinarami, podcastami, kursami i tajemniczymi „jedynymi skutecznymi metodami” jakie znajdują się w sieci, można zwariować!
Widzę dwa główne ryzyka.
Pierwsze, że taki odbiorca UWIERZY we wszystko co napotka w sieci i nabierze przekonania, iż teraz musi wszystko to przeczytać, przyswoić, wysłuchać, obejrzeć (tu zazwyczaj w następstwie kupić kurs), i wtedy BĘDZIE LEPSZY!
Drugie takie, że przytłoczy go natłok informacji, poczuje się zagubiony w ogromie bombardujących go haseł i obietnic, w rezultacie zrażając i zniechęcając się do samorozwoju.
Czy mam na to złotą radę?
Nie.
Chciałabym jednak, drogi czytelniku, zachęcić Cię do krótkiej refleksji, nim utoniesz w tysiącach informacji, webinarów i tajemniczo magicznych sposobów na bycie lepszą wersją siebie i ten obiecujący sukces…
Co jest dla Ciebie naprawdę ważne?
Tak proste. Tak oczywiste. Ale czy na pewno?
W trakcie coachingu, uwielbiam moment, kiedy pada te pytanie.
I ta pierwsza odpowiedź klienta… wręcz niedowierzające spojrzenie…
„no jak to co?!”
„no przecież wiadomo!”
„yyyyyy……….”
I uśmiech klienta z lekko kpiącego zmienia się w zamyślony…
A oczy zaczynają nerwowo błądzić…
Tak więc zanim porwie Cię internetowa rzeka tysiąca informacji, webinarów, walki z przekonaniami, relaksacji, pracy z nawykami i samodyscypliną, zanim uwierzysz, że musisz koniecznie nad sobą pracować i nauczyć się tych wszystkich magicznych sposobów, robić listę tasków na każdy dzień, koniecznie schudnąć te 3 kg, znać 5 języków i codziennie wyznaczać sobie wielkie, wspaniałe cele, zapytaj siebie, co jest dla Ciebie ważne.
I dlaczego?
A jak już sobie odpowiesz, jeszcze raz zastanów się, czy naprawdę potrzebujesz samorozwoju, czy może lepiej pójść na wiosenny spacer z przyjacielem/żoną/mężem/dzieckiem/psem i cieszyć się tym, co masz i tym, kim jesteś.
I nie, nie zniechęcam Was do pracy nad sobą, rozwoju i poszukiwań.
W końcu to moja praca!
Ale zachęcam do życia własnym życiem, na własnych warunkach, we własnej skórze.
Poszukiwania własnych potrzeb i pragnień.
Pytania siebie samego „po co?„, „co mi to da?” „dlaczego tego akurat chcę?„
Zachęcam do rozwoju na poziomie „bo wiem, że chcę” a nie „bo czuje, że powinienem”
Abyśmy nasz czas, energię i pracę poświęcali temu, co naprawdę dla nas ważne.